Od pierwszego wZlotu polskich podkasterów minął już ponad miesiąc, a ja ciągle czuję jakąś pustkę. Mam jakiś niedosyt. Czegoś mi brak. To był z pewnością wspaniale spędzony czas. Niezapomniane chwile i momenty.
To niesprawiedliwe, że wszystko co dobre tak szybko się kończy. Spotkanie, które udało się zorganizować w ośrodku Kręgiel wypadło tak jak chyba wszyscy by sobie tego życzyli. Trochę byłem sceptyczny usłyszawszy, że będziemy tam w czasie odbywającego się zlotu motocyklistów. Moje obawy zostały szybko rozwiane, gdy okazało się, że ci zarośnięci i przyodziani w skóry dopiero co oprawionych dzików drwale, są podobni do nas, tylko że zamiast dyktafonów ich główną zabawką jest coś co powszechnie nazywa się motocyklem.
Okazało się, że ci brutale na stalowych koniach mają w zanadrzu całkiem szeroki wachlarz rozrywek, a brać podkastowa nie zastanawiając się ani chwili, postanowiła niezwłocznie z nich skorzystać. Nie zabrakło dobrej muzyki, jadła, wybornych trunków oraz dobrego towarzystwa. Płci obojga. Chleba i igrzysk, tego nam było trzeba. Zatem zabawom i rozmowom nie było końca przez całe bite 3 dni! W niektórych przypadkach nawet i dłużej…
Zatem dziękuję wam wszystkim, za to że mogłem ten czas spędzić w tak doborowym towarzystwie. Dziękuję przede wszystkim miłym sympatykom polskich podkastów, czyli Ani, Ewie, Pawłowi i Kamilowi, którzy zdecydowali się przyjechać pomimo, że nie nagrywają własnych podkastów. Choć niektórzy zdradzili nam, że takowy zamiar mają. I dziękuję również starym wyjadaczom, którzy zawitali do Kręgla, czyli: Kasi, Wioli, Marcinowi, Arkowi, Robertowi, Przemkowi, obu Łukaszom, Jackowi, Pawłowi, Szymonowi oraz Maćkowi. Obyśmy w przyszłym roku spotkali się w jeszcze większym gronie.
I kim u licha jest pan Wiesław?